Długi weekend to inny stan umysłu, podobnie jak Sosnowiec, do którego z premedytacją wczoraj trafiłam. Sosnowiec to dla mnie zazwyczaj miejsce przejazdu Z bądź DO Katowic, miejsce po drodze, jeden z elementów potężnej algomeracji na zachód od Krakowa. Teraz Sosnowiec zyskał podmiotowość, stał się przestrzenią z tożsamością, o którą mogłam się osobiście obić.
Zamek Sielecki to najstarszy obiekt w Sosnowcu, historia sięga w tym przypadku średniowiecza. Nie przeszkodziło to jednak nikomu w opatuleniu budowli szczelnym kordonem wielopiętrowców. Są tu też zniszczone parkingi (lub po prostu puste miejsca?), modernistyczny pawilon ze sklepami jakby zachowanymi z dawnych lat i chłopcy na rowerach głośno słuchający muzyki z telefonów. Trudno nie poczuć tu jakiegoś szczególnego rodzaju żalu i nostalgii, że tych przestrzeni nie udało się ocalić i wydobyć z nich czegoś, co byłoby pożywką i w "dzisiejszych czasach". Pozostała tylko niekompatybilność miejsc.
Galeria Extravaganza (bilet - 3zł ;( )to jedna z części Sosnowieckiego Cetrum Sztuki. Zacna, zadbana przestrzeń, na którą składa się kilka, różnej wielkości pomieszczeń. W ramach ekspozycji - malarstwo Tomasza Zawadzkiego. Abstrakcyjne malarstwo, płaszczyzno-barwowe, w którym kolor i struktura farby budują charakter prac. Na fakturę - przyciągającą uwagę, gruzdowatą, fizykalną obecność samej farby, składa się też charakter podłoża - autor maluje na sklejce, dzięki której obraz w naturalny sposób zyskuje nieco chropowatą powierzchnię.
Po Sosnowcu przyszedł czas na katowickie BWA i wystawę "Sztuka w naszym wieku" będącą prezentacją zbiorów Zachęty i Fundacji Sztuki Polskiej ING. Wystawa traktuje o obecności sztuki w życiu codziennym - możliwościach odbioru, znaczeniu, współtowarzyszeniu. Na samym początku gości wita włochaty abakan, potem mijamy Sasnala, to co najciekawsze czeka jednak w ostatniej sali, w której zostajemy zalani nadmiarem obrazów. Na ścianach zawisły obrazy, tablety z grami komputerowymi, telewizory kineskopowe i cyfrowe - każdy z inną opowieścią. Choć sam wybór dzieł i ich przedstawienie (ekspozycja robi niestety wrażenie chaotycznej i przypadkowo, nieestetycznie rozplanowanej) budzą wątpliwości, to udało osiągnąć się także miłe wrażenie przytłoczenia. Obrazy i migające ekrany wyszły poza swoje podmiotowe narracje i stworzyły plastyczny, uwodzący wielogłos.