Miami – miejsce dla
wyszminkowanych kobiet i bogatych mężczyzn. Bardzo bogatych. To także miasto
kilku przestępców, zdrad i zbrodni. I wszystko skąpane w nieznośnie jasnym
słońcu i błękicie przydomowych basenów.
Bohaterem nowego serialu emitowanego u nas przez HBO jest
właściciel i zarządca wielkiego hotelu Miramar – Ike Evans. Żonaty, po raz
drugi, z tancerką Verą, ojciec trójki dzieci. Niezły biznesmen, organizator,
wizjoner. W zasadzie wszystko układa mu się idealnie, dopóki… Związki zawodowe
nie blokują mu dostawy alkoholu tuż przed wielką imprezę połączoną z koncertem
Sinatry. Wówczas Ike korzysta z pomocy niejakiego
Rzeźnika – bogatego i niezbyt łagodnego biznesmena.
Na Ike’a spada coraz więcej
kłopotów – rodzinnych, hotelowych, „biznesowych”. Jego wyprasowana koszula
wciąż jednak pozostaje nienagannie biała, a garnitur wyczyszczony. Zresztą
wszyscy, pomimo upału, są cały czas elegancko ubrani, kobiety umalowane i
ufryzowane, buty zawsze lśniące. Nie można odmówić staranności realizatorom Miasta Cudów – zarówno scenografia jak i
kostiumy pozostają cały czas naprawdę na najwyższym poziomie. Nastrój i klimat przełomu lat 50 i 60 oddany został znakomicie, wraz z nieodłącznym dymem papierosowym rzecz jasna.
Pomimo tej wspaniale
imponującej fasady, brakuje tu niestety bardzo istotnego elementu. Brakuje bohaterów,
a przede wszystkim kobiet. Bohaterek – ciekawych, interesujących, mających samodzielny
wpływ na przebieg akcji. Takich, do jakich przyzwyczailiśmy się oglądając Rzym czy Mad Men, nie wspominając o Gotowych... . Żadna z kobiet
pokazanych w Mieście cudów nie jest ciekawie narysowana – ich dylematy sprowadzają się
do realizacji banalnych kwestii: głównym kłopotem Very jest chęć zjedzenia obiadu z Jackie Kennedy, żona
Rzeźnika pragnie przeżywać wielokrotne orgazmy z kochankiem za plecami męża. Poza nimi mamy prostytutki, prostytutki i jeszcze raz prostytutki, które również
w Mieście cudów nic ciekawego do powiedzenia
nie mają. Jedyną nieco bardziej nieoczywistą osobą wydaje się Meg, siostra zmarłej
żony Ike’a, której motywacje nie są do końca sprecyzowane.
Kobiety są w Mieście cudów pięknym i erotycznym dodatkiem: opowieść co jakiś czas schodzi na „drugi
plan” zawieszając oko kamery na mniej lub bardziej plastikowej, ale zawsze
umalowanej, damskiej buzi. Sprawy kobiet są poza „prawdziwym światem” (światem
mężczyzn) – Vera u szamana voo doo lub ewentualnie dotyczą mężczyzn. Kobiety są
przedstawione jedynie jako obiekty seksualne, realizatorki męskich pragnień i
ambicji.
Bolączka nieopowiedzianych
postaci dotyczy jednak także mężczyzn, bo oni również nie są szczególnie
rozbudowani. Wiemy, z czym się borykają, wiemy, co mają zrobić, jak działać.
Ale czy tak naprawdę dowiadujemy się o nich samych czegokolwiek? Ike wydaje się
bezosobowym, lekko znużonym biznesmenem, któremu na niczym nie zależy – ani na
żonie, ani na dzieciach czy biznesie. Z nieuzasadnionych powodów, w sytuacji
kryzysowej, staje rycersko w obronie prostytutki Judy – widz nie dowiaduje się jednak dlaczego
tak mu na niej zależy. Czy kiedyś ją kochał? Czy miał wobec niej dług wdzięczności?
Co łączyło ich w przeszłości?
O Rzeźniku dowiadujemy się tyle, ze lubi pieniądze
i jest BARDZO wręcz zły – jest nawet stosownie do charakteru filmowany, co wydaje się dość
studenckim zabiegiem (odbijająca się w lustrze twarz lekko pijanego starszego
mężczyzny, z nikczemnym uśmiechem i wielkim cygarem w ustach).
Synowie Ike’a
też są dość łatwi do rozgryzienia –jeden jest „zły” tzn. uprawia seks, pali
trawkę i bierze udział w interesach ojca; drugi jest „dobry” – ma grzywkę,
studiuje prawo i zakochuje się w służącej.
Podsumowując – Miasto cudów ogląda się naprawdę
znakomicie – akcja poprowadzona jest w zasadzie bezbłędnie, napięcie
systematycznie rośnie, pętle wokół bohaterów zaciskają się z odcinka na odcinek
– jest super. Liczę, że w kolejnej serii postaci zostaną chociaż trochę
bardziej rozbudowane.
Braku kobiet zupełnie nie
rozumiem i jestem bardzo niemile zaskoczona. Czyżby tym razem twórcy naprawdę nie mieli NIC ciekawego do opowiedzenia o
sytuacji kobiet w 1958 roku?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz