Jest człowiek. I nie ma
człowieka.
Kilka chwil. Właśnie tyle czasu
oddziela normalną rzeczywistość od jej rozpadu. Od wypadku, śmierci,
zniknięcia. Kilka chwil uświadamiających, że „takie” rzeczy naprawdę się
dzieją. Życie Matta Wellingsa – trenera fitness, męża i ojca – ze spokojnej i przewidywalnej
egzystencji, w ciągu kilku chwil zmieniło się w koszmar niewiedzy, publicznej
oceny i oczekiwania nie do końca wiadomo na co.
Młoda Lyanne jedzie z dziećmi do
dziadka. Zatrzymuje samochód, aby kupić kwiatki u przydrożnego sprzedawcy.
Dzieci zostają w aucie. Podjeżdża ciężarówka. Lyanne znika. Dzieci bezradnie szukają matki. A potem próbują
wrócić do domu. Kiedy nieznany kierowca, podający się za znajomego rodziców,
oferuje im transport do domu – wsiadają.
I teraz zniknęła już cała trójka.
intensywne śledztwo trwa |
Serial produkcji BBC i HBO obiecuje
bardzo dużo – samo połączenie tych stacji powinno być gwarantem sukcesu. Potem
możemy dodać do tego zacną brytyjską obsadę (Bonneville, McTeer, Wilton, Woodward)
i… zupełnie nic z tych oczekiwań się nie realizuje.
Pięć dni znakomicie się
rozpoczyna, pierwszy odcinek wciąga. Niestety opowieść bardzo szybko zaczyna
się łamać, pojawiają się niejasne i nielogiczne wątki. Większy nacisk
położono na obserwację konsekwencji wydarzeń w mikro i makrorzeczywistości niż
próbie wyjaśnienia samego zniknięcia. Przez znakomitą większość czasu widz wie
zdecydowanie więcej niż bohaterowie, co z jednej strony jest naturalnie
angażujące, ale z biegiem czasu nieudolność prowadzonego śledztwa zaczyna
irytować, a wiedza własna widza zdaje się do niczego niepotrzebna.
Poprzez wątek kryminalny twórcy
postanowili poruszyć chyba wszystkie problemy współczesności, na jakie wpadli podczas
scenariuszowego briefingu. Dostajemy tu bowiem rasizm, starość, choroby,
tabloidyzację mediów, biurokratyzm, atomizację jednostek, niestałość związków a
nawet nastoletni bunt. Natłok tematów rozmywa najważniejszy wątek. Mnożą się
postacie, w dodatku zazwyczaj bardzo nieudolnie wprowadzane, więc chwilami
trudno w ogóle się zorientować o kim mowa lub jaki cel przyświeca obecności
danego bohatera. Twórcy poświęcają sporo uwagi wątkom towarzyszącym (bardzo
długie sceny z imprezy pożegnalnej detektyw Foster), w nielogiczny sposób z
pobocznych postaci robią głównych bohaterów, nie uzasadniając ich obecności (szukająca
męża Sarah) czy po prostu nie tłumaczą historii, które pojawiają się na ekranie
– relacja Foster i Barclay’a czy przygody rzeczniczki
prasowej i jej dziwnych współlokatorów. Do tego jeszcze należy dodać „złe media”
dręczące biedną rodzinę Lyanne i mamy kompletny obraz Pięciu Dni.
Matt i Sarah |
Najsłabszym i najmniej
przekonującym elementem serialu jest konsekwentnie zły wizerunek mediów.
Dziennikarze są po prostu ŹLI. Młodzi – okrutni i pozbawieni jakichkolwiek
zasad etycznych, starzy - cyniczni i w
dodatku odpychająco szpetni. Jedną z mocniejszych i bardziej udanych scen jest
konferencja prasowa, w której uczestniczą mąż i matka zaginionej Lyanne.
Konferencja zorganizowana przez biuro prasowe policji DLA dziennikarzy, aby ci ich
„nie zjedli” za opieszałość i bezskuteczne działania. Dla wszystkich obecnych,
z wyłączeniem rodziny, zaginiona Lyanne jest smakowitym kąskiem, który
wyszarpując sobie nawzajem można coś dla siebie zyskać.
W Zniknięciu zgrabnie pokazano osamotnienie
i bezradność rodziny, czekającej na każdą, nawet najdrobniejszą informację mogącą
rozwikłać tragiczne wydarzenie. Ciekawa była też zmiana paradygmatu serialowego
policjanta – z gotowego na wszelkie poświęcenie dla Sprawy oficera, na lekko
znużonego, rozbawionego rzeczywistością pracownika policji. Policjanci sami nie
wyjaśniają w zasadzie niczego, rozwiązanie staje się kwestią przypadku. Więcej
energii poświęcają budowie medialnego wizerunku policji niż rozwikłaniu
problemu.
policjanci się bawią |
Gdyby założyć, że całe to
rozedrganie, lekka histeryczność i zupełny rozpad narracji są celowe, to można
by nawet stwierdzić, że to znakomity serial. Niestety, podobną opowieść – o
rozbijającej codzienność tragedii i niemożliwości śledztwa widzieliśmy już w
Killing, gdzie zrealizowane zostało na najwyższym poziomie,
Pięć dni: Zniknięcie czerpie
zarówno z tradycji seriali kryminalnych jak i obyczajowych. Trudno powiedzieć,
co przeważa szalę. Jako kryminał jest marny, jako krótka historia rodzinnego
dramatu – niezły, choć tendencyjny. Opowiada nie o śledztwie, nie o potyczkach
dzielnych policjantów, ale o powszedniości nieszczęścia. O tragedii spadającej
znienacka i niszczącej wszystko dookoła. O rodzinie, która się rozpada, policji,
która zwyczajnie nie wie, co robić i przypadkowych osobach próbujących wygrać
własne cele przy okazji cudzych nieszczęść. Pięć odcinków obejrzałam bez
większych oporów, drugiej serii jeszcze nie widziałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz