poniedziałek, 5 stycznia 2015

The Fall 2

Miało być o Homeland 4, ale jednak – zupełnie przypadkowo The Fall 2 – tak jakoś wyszło, że zarwałam noc i obejrzałam całość. Nie dało się przerwać.

Drugą odsłonę brytyjskiego kryminału zastajemy tam, gdzie zakończyliśmy część pierwszą, czyli morderca pozostaje na wolności, śledztwo trwa ciągle lądując w martwym punkcie. Niewiele tu nowych wątków czy bohaterów, raczej eksploracja – momentami bardzo zaskakująca – materiału już zapisanego w części pierwszej. Niezwykłą postacią okazuje się Katie Benedetto – nastolatka opiekująca się dziećmi Paula Spectora (mordercy). Z nieszkodliwej, zadurzonej dziewczynki przeobraża się niemal w fanatyczną wyznawczynię swojego mistrza. I choć ta przemiana jest nieco przeszarżowana, losy Katie to wątek intrygujący i mam nadzieję, że część trzecia (a już została zapowiedziana) przyniesie więcej odpowiedzi. 


Tych narodzin zła i filozoficznych niemal rozważań (choć niestety wciąż na poziomie licealnym: Gdy ktoś gardzi samym sobą, gardzi prawami i zasadami moralnymi. Jest wolny) jest w The fall 2 dość sporo. Na szczęście jednak fabuła prowadzona jest konsekwentnie i da się zaakceptować ten dość patetyczny ton. Nie da się jednak niestety zaakceptować egzystującej we własnym świecie Gillian Anderson. Jej cudowne loki najlepiej się kręcą,gdy szpilki grzęzną w krwawym belfastowym błocie, ale i tak nic jednak nie mąci jej stoickiego spokoju i cedzonych przyciszonym głosem słów. Anderson, w swojej powadze i przeestetyzowaniu, ociera się niestety o kamp.
Do topornej filozofii zła dodać należy jeszcze momentami przyciężkie wątki genderowe (mężczyźni boją się, że kobiety ich wyśmieją, kobiety boją się, że mężczyźni mogą je zabić). Docenić jednak ponownie należy, że to jeden z niewielu seriali kryminalnych rezygnujący z testosteronicznej narracji nieumytych i podstarzałych policjantów z problemami, stawiając w roli głównej bohaterkę świadomą i wychodzącą poza płciowe konwencje. 

tu akurat cytat z serii1, ale w drugiej też czeka sporo zacnych cytatów
To co najlepsze w The fall, nastrój, napięcie, wiarygodna intryga, poczucie osamotnienia i całkowitej niewydolności systemu – działa wciąż znakomicie. Społeczeństwo i jego normy prawne, systemy alarmowe, nadzwyczajna technlogia – zawodzą. Normy i zasady nie funkcjonują, społeczeństwa nie ma, kościół zawodzi, a państwo umarło. Zostaje napastnik i ofiara sami ze sobą, zdani tylko i wyłącznie na los i przypadek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz