środa, 27 stycznia 2016

Gerhard Richter w Mostowa ArtCafe

Na projekcję planowało zjawić się ponad 30 osób. Przyszło mniej niż 10. Film miał zacząć się o 20. Nie zaczął, bo o 20 ekipa Mostowej rozpoczęła montaż komputera i projektora. Zaczęło się więc kilkanaście minut później, zaraz po tym jak miły pan stwierdził, że „prelekcji nie będzie, bo kolega nie przyszedł”.  
 
Kamera Corinny Belz (która w 2007 zrealizowała krótki dokument "Gerhard Richter Window" o witrażowym oknie w katedrze w Kolonii) towarzyszy malarzowi w jego codziennej pracy, przygotowaniach do wystawy, obserwuje podczas wernisażu. Jego, towarzyszących mu kuratorów, skromnych asystentów. Najbardziej cichy w tym wszystkim pozostaje Richter twierdzący, że nie lubi mówić o malarstwie, bo „może wypowiedzieć tylko to, co język może zakomunikować. Malarstwo jest innym językiem”.  
Przyglądamy się więc temu skromnemu starszemu panu jak tworzy obrazy, które sprzedane zostaną wiele milionów (ceny obrazów Richtera biją rekordy). W tym klimacie, skromności i intymności malowania, a jednocześnie niezbędnego w nim otwarcia na świat, udaje się Corinnie Belz uniknąć tandetnego ocieplania wizerunku i modnego dziś pokazywania, że nawet wielcy na zapleczu bywają malutcy. Reżyserka nie wkracza więc w życie osobiste Richtera (choć migająca w jednej scenie żona – Sabine Moritz-Richter – to trzecia żona malarza), jego tryb życia i relacje ze współpracownikami, stosunek do popularności czy ulubionych potraw.
Wchodzimy za to głęboko w proces powstawania obrazów. Od preparowania narzędzi, przez kolejne etapy pracy nad płótnem, aż do zaakceptowania efektu końcowego. Obrazy przechodzą przez kolejne fazy, które w oku patrzącego mogłyby być już efektem finalnym. Na filmie widzimy więc obrazy, które w efekcie już nie istnieją. Ich trwanie to parę godzin, może dzień. Na filmiesztuka Richtera staje się ulotna i efemeryczna, a jednocześnie – przez proces powstawania i ogromne ilości farby pokrywającej płótno – niezwykle fizyczna.
 
 
Film trwa około 100 minut. Ostatnie pół godziny upłynęły w Mostowej pod znakiem dość uciążliwego śmiechu płynącego z sali barowej. Dlatego warto zajrzeć tu (Ninateka)  i obejrzeć cały film w wygodnej czasoprzestrzeni własnego fotela.

1 komentarz: