Dziś krótko, bo katar zasłania mi
klawiaturę.
![]() |
piękny Kasprowy |
Kilka słów o drobiazgach
ostatnich czasów, których nie miałam okazji nigdzie odnotować, a ponieważ
roztańczony nastrój po weekendowych nartach jakoś nie pozwala mi się skupić na
House of cards i innych intelektualnie porywających tematach, pozostaję więc na
gruncie znajomym, swojskim i bardzo polskim.
Rzecz, która umknąć nikomu nie
powinna to emancypacja polskiego mężczyzny w Klanie. Otóż Michał (potrójny
ojciec) w czasach srogiego kryzysu wraz z Mariuszem taksówkarzem
(ojciec pojedynczy) postanawiają założyć…domowe przedszkole. Jeden tłumaczy
drugiemu „super sprawa, damy sobie radę, skoro możemy pilnować swoich dzieci,
to czemu nie możemy jeszcze cudzych i jeszcze na tym zarobić”. Dla obu czas
spędzany z dziećmi jest cenny, a opieka nad nimi nie stanowi ani ujmy ani
problemu, jak to zazwyczaj w rodzimym dyskursie bywa. Żona Michała robi karyere
a partnerka taksówkarza uciekła z jakimś przystojniakiem porzucając samotnego
ojca na pastwę straszliwych starć z butelkami i pieluszkami. O dziwo – poradził
sobie. Wprawdzie daleko tu jeszcze do australijskich House Husbands, ale cieszmy się drobiazgami.
Druga rzecz, o której warto
wspomnieć to gwałt w Lekarzach. Alicję Szymańską próbował zgwałcić przyszły teść. Narzeczony
nie uwierzył, Alicja oddała pierścionek, a urażony wybranek
wyjechał do Sudanu. Na misję charytatywną. Niezwykle chwalebnie.
Pan
teść reprezentuje typ high quality drinker, tj. jest poważany, pija tylko
jakościowe alkohole, zazwyczaj w sytuacjach towarzysko sprzyjających, cieszy
się zaufaniem najbliższych i trudno mu zasadniczo cokolwiek zarzucić. A już na
pewno trudno uwierzyć, że mógłby kogoś zgwałcić.
W ostatnim odcinku pojawiła się też kobieta już zgwałcona. Co więcej – w ciąży.
Przywieziona na oddział ratunkowy (prawdopodobnie) po jakiejś nieudolnej próbie
wywołania poronienia. I już chciałam komentarze wszechdobrej dr Alicji „nikt
nie ma prawa pani oceniać” i „nikt nie wie, co zrobiłby w pani sytuacji” traktować jako światełko w tunelu. Już prawie myślałam, że coś się zmienia (wspominają także, że dziewczynie odmówiono legalnej aborcji w innym szpitalu). Nic z tego. Nadzieje, wracajcie do kieszeni! Już bowiem za chwilę scenarzyści obdarzają nas
widokiem szlochającej ofiary gwałtu, że „nie
wie, jak mogła chcieć to zrobić” i da dziecku „całą miłość jaką może dać”. Ot, miłość matki, nawet do dziecka z gwałtu
jak zawsze w naszej retoryce zwycięża.
Szkoda. Szkoda, że temat przemocy
wobec kobiet został zastosowany
jedynie, aby pomanipulować porządkującą się ostatnio narracją romantyczną.
Trudno oczekiwać od TVNu podejścia misyjnego, ale warto zauważyć, że Polsat
bardzo konsekwentnie prowadzi wątek kobiecego alkoholizmu w Przyjaciółkach,
więc i korpokolorach Lekarzy mogłoby się znaleźć parę poważniejszych i
istotniejszych niż zabawa kwestii. Ale kto wie, może jeszcze mnie zaskoczą.
Na dziś tyle, powracam do
duszenia się własnymi zatokami i cieszenia ostatnimi spojrzeniami na zaśnieżone
ulice. I jeszcze jedno. A propos lekarzy, emancypacji mężczyzn i przemocy wobec
kobiet. Czy pięćdziesięcioletni lekarze
mówiący „księżniczko, rozbierz się” naprawdę myślą, że są śmieszni?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz