niedziela, 6 lipca 2014

Girls 3

W romantycznym finale drugiego sezonu Adam, targany uczuciem i troską o Hannah, biegnie do niej przez pół miasta, aby ukoić skołatane nerwy i emocje ukochanej. Teraz już nikt biegać nie musi – mieszkają razem.

Ewolucja i perypetie tego związku są osią trzeciego sezonu Girls. Poza tym dzieje się sporo. Hannah przeżywa kolejne pisarskie rozczarowania: zostaje zatrudniona jako copywriterka, a książka, którą miała wydać, okazała się obciążona korporacyjną umową o wyłączności dla innego wydawnictwa na…trzy lata. Marnie wciąż próbuje śpiewać, przez co wikła się w dziwną relację z dwójką mężczyzn. Jessa pogrąża się w narkotykowym nałogu, a Shoshanna, w oparach akademickiego szaleństwa, traci kontakt z rzeczywistością. Spotkania stają się coraz rzadsze, a coraz więcej spraw zaczyna toczyć się poza bezpiecznym kręgiem związku tej czwórki. Związek się rozluźnia i nawet „dziewczyński" wypad na weekend nie ratuje sytuacji. Każda z nich zajmuje się sobą, coraz bardziej nerwowo szukając recepty na dojmujące niezadowolenie z egzystencji.

Tętniące kolorami lakierów do paznokci mieszkanie Hannah, choć nadal nieuporządkowane i pełne dziwnych bibelotów, stało się mieszkaniem pary zdanej na tej przestrzeni już tylko na siebie lub niepowołanych gości (siostra Adama). Pary, która, w obliczu zawodowych aspiracji i zaangażowań, nie zauważyła, że się zmieniła, nie wypracowując nowego sposobu na wspólne życie. Zresztą to, w ciągu kilku chwil, zauważa mama Hannah (znakomity odcinek 9, w którym oglądamy Hannah i  trzy pokolenia kobiet z jej rodziny). Mówiąc córce kilka przykrych, lecz trafnych, słów na temat Adama (nie chcę, abyś całe życia musiała go socjalizować i dbać o jego dobre samopoczucie) daje jej perspektywę, na którą Hannah nie było do tej pory stać. Żeby jednak nie pogrążać widza w ostatecznym zasmuceniu, Hannah jednocześnie słyszy od babci: Kiedy nie będziesz mogła już na niego patrzeć i będziesz mu życzyć śmierci w potwornych męczarniach - nie martw się, to minie


Cały sezon jest więc konsekwentnie podobny do poprzednich – trochę dowcipny i zabawny, a trochę melancholijny. A kiedy robi się zbyt poważnie – kiedy zawodowe i prywatne życie dziewcząt zaczyna być nie do zniesienia, a widmo porażek i konsekwencji złych decyzji zbyt dojmujące – nagle pojawia się promyk nadziei. Pojawia się tęcza, dziecięce szczęście, uśmiech losu. Kiedy Hannah już prawie zaczyna być dorosła, kiedy prawie mogłaby zacząć odczuwać konsekwencje porzuconej w młodzieńczym geście pracy i kruszącej się relacji z partnerem – pojawia się zaproszenie na warsztaty literackie. W Iowa. Czyli daleko. Tam gdzie wszystko zacznie od nowa.

Hannah dostaje więc drugą szansę na nowe przyjaźnie czy związek budowane w duchu realizacji pokrewnych marzeń. Przede wszystkim jednak dostaje potwierdzenie, że jej aspiracje są słuszne. Lena Dunham, autorka Girls, podkreśla, że widz nie stawia przy Girls pytania: "z kim ona w końcu będzie, za kogo wyjdzie za mąż". Zdaniem Dunham pytanie, jakie pojawia się w przypadku Girls to „czy zacznie w końcu pisać, czy dorośnie”.

I niewątpliwie trudno odmówić jej słuszności. Żałuję jednak trochę, że wysyła Hannah do Iowa. Że być może znów wrócimy do punktu wyjścia, zamiast obserwować, czy bohaterka w trybie tzw. normalnego życia jednak da radę coś ze sobą zrobić. Choć kto wie, w jakim punkcie życia zastaniemy bohaterki w kolejnym sezonie, zapewne ciągle gdzieś pomiędzy finałem Frances Ha, i początkiem Tiny Furniture.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz