W romantycznym finale drugiego sezonu Adam, targany uczuciem i troską o Hannah, biegnie do niej przez
pół miasta, aby ukoić skołatane nerwy i emocje ukochanej. Teraz już nikt biegać
nie musi – mieszkają razem.
Ewolucja i perypetie tego związku
są osią trzeciego sezonu Girls. Poza tym dzieje się sporo. Hannah przeżywa kolejne
pisarskie rozczarowania: zostaje zatrudniona jako copywriterka, a książka,
którą miała wydać, okazała się obciążona korporacyjną umową o wyłączności dla
innego wydawnictwa na…trzy lata. Marnie wciąż próbuje śpiewać, przez co wikła
się w dziwną relację z dwójką mężczyzn. Jessa pogrąża się w narkotykowym
nałogu, a Shoshanna, w oparach akademickiego szaleństwa, traci kontakt z
rzeczywistością. Spotkania stają się coraz rzadsze, a coraz więcej spraw
zaczyna toczyć się poza bezpiecznym kręgiem związku tej czwórki. Związek się
rozluźnia i nawet „dziewczyński" wypad na weekend nie ratuje sytuacji. Każda
z nich zajmuje się sobą, coraz bardziej nerwowo szukając recepty na dojmujące
niezadowolenie z egzystencji.
Tętniące kolorami lakierów do
paznokci mieszkanie Hannah, choć nadal nieuporządkowane i pełne dziwnych
bibelotów, stało się mieszkaniem pary zdanej na tej przestrzeni już tylko na
siebie lub niepowołanych gości (siostra Adama). Pary, która, w obliczu zawodowych
aspiracji i zaangażowań, nie zauważyła, że się zmieniła, nie wypracowując nowego
sposobu na wspólne życie. Zresztą to, w ciągu kilku chwil, zauważa mama Hannah
(znakomity odcinek 9, w którym
oglądamy Hannah i trzy pokolenia
kobiet z jej rodziny). Mówiąc córce kilka przykrych, lecz trafnych, słów na
temat Adama (nie chcę, abyś całe życia
musiała go socjalizować i dbać o jego dobre samopoczucie) daje jej
perspektywę, na którą Hannah nie było do tej pory stać. Żeby jednak nie pogrążać widza w ostatecznym zasmuceniu, Hannah jednocześnie słyszy od babci: Kiedy nie będziesz mogła już na niego patrzeć i będziesz mu życzyć śmierci w potwornych męczarniach - nie martw się, to minie.
Cały sezon jest więc konsekwentnie
podobny do poprzednich – trochę dowcipny i zabawny, a trochę melancholijny.
A kiedy robi się zbyt poważnie –
kiedy zawodowe i prywatne życie dziewcząt zaczyna być nie do zniesienia, a
widmo porażek i konsekwencji złych decyzji zbyt dojmujące – nagle pojawia się
promyk nadziei. Pojawia się tęcza, dziecięce szczęście, uśmiech losu. Kiedy
Hannah już prawie zaczyna być dorosła,
kiedy prawie mogłaby zacząć odczuwać konsekwencje porzuconej w młodzieńczym
geście pracy i kruszącej się relacji z partnerem – pojawia się zaproszenie na
warsztaty literackie. W Iowa. Czyli daleko. Tam gdzie wszystko zacznie od
nowa.
Hannah dostaje więc drugą szansę na nowe przyjaźnie czy związek budowane w duchu realizacji pokrewnych marzeń. Przede
wszystkim jednak dostaje potwierdzenie, że jej aspiracje są słuszne. Lena
Dunham, autorka Girls, podkreśla, że widz nie stawia przy Girls pytania: "z kim ona w końcu
będzie, za kogo wyjdzie za mąż". Zdaniem Dunham pytanie, jakie pojawia się w
przypadku Girls to „czy zacznie w końcu pisać, czy dorośnie”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz