sobota, 23 maja 2015

Dys(bio)topia lodowego królestwa



Fortitude, czyli miasteczko gdzieś na północy, ukryte między lodowcami, zasypane śniegiem i skute mrozem. Każdy mieszkaniec nosi w sobie tajemnicę, która przywiodła go w ten zmrożony śniegiem świat, łudząc się nadzieją na zapomnienie krzywd wyrządzonych w przeszłości.Wkraczamy więc rzeczywistość pełną znanych kodów – małe miasteczko, ponura północ, nie wiadomo gdzie i pod jaką jurysdykcją. 

Wszystko zmienia się wraz z wydobytym z lodu ciałem mamuta. Ten drobny z pozoru incydent wywołuje lawinę nieprzewidzianych zdarzeń i reakcji, a życie w miasteczku staje się niemal nie do zniesienia. Z każdym odcinkiem pojawia się kolejny trop, zazwyczaj ocierający się nawet o banał i stereotyp, jednak jego eksploatacja daleko wykracza poza standardowe rozwiązania fabuł kryminalnych. W połowie serii z kryminału przesuwamy się w stronę thrillera, by finalnie dotrzeć aż do epickiej narracji apokaliptycznej. Bohaterowie odsłaniają się poszukując winy nie we własnym postępowaniu lub splocie okoliczności, lecz zawsze chcąc nadać winie konkretny wizerunek – czy wielkiej korporacji szukającej zysku kosztem dóbr naturalnych, czy w czarnoskórym (jedyny) weteranie, grubasce czy robotniku. Zło potrzebuje twarzy krzyczało z ekranu przez cały sezon, a tę twarz najszybciej zobaczyć można w Innym, nigdy w sobie.

I choć prostota przekazu i moralizatorski wydźwięk opowieści stały się w pewnym momencie wręcz nieznośne – warto dotrwać do końca. Fortitude okazało się konsekwentnie budowaną narracją serialową, z wybitnie pięknymi zdjęciami pięknych, zimowych plenerów. Fortitude to świat zasad złamanych lub wręcz zasad anulowanych. Próżno doszukiwać się tu logiki (jeden z bohaterów kradnie wielkie wiertło, ale nikt tego nie zauważa) lub etyki (jedno życie jest mniej warte niż potencjalne uratowanie wielu innych) – nad bohaterami ciąży fatum, które – bez względu na starania i zaangażowania – prędzej czy później sprowadzi na nich i na całą zastaną rzeczywistość - katastrofę totalną. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz